*Caroline*
Obudziłam się późnym ranem, Klausa nie było już obok, a z dołu dobiegał śmiech Hayley. Głowa okropnie mnie bolała, ale pamiętam, że wczoraj położyłam się dosyć wcześnie. Leżąc tak przez chwilę wpatrywałam się w sufit, aż w końcu postanowiłam się ruszyć i zejść do nich.Gwałtownym ruchem spróbowałam wstać, ale od razu upadłam na łóżko.
- Cholera - syknęłam uderzając głową o ostre oparcie. Usłyszałam kroki, a po chwili Klaus z bratem i Hayley weszli do pokoju.
- Co jest? - rzuciła dziewczyna podchodząc do mnie, podała mi rękę. Usiadłam na krawędzi,a wszyscy patrzyli na mnie tak jakbym co najmniej była szalona. Obraz przed moimi oczami stawał się coraz bardziej rozmazany. Wokół siebie słyszałam szepty, czułam czyjeś ręce, krzyki. Uśmiechnęłam się lekko.
- Nic mi nie jest, wstanę
Każdy rzucił się żeby mi pomóc, obraz przed moimi oczami wciąż był taki sam, ledwo widziałam kto stoi przede mną.
- Caroline? - nie jestem w stanie stwierdzić kto to powiedział,ale chyba znowu upadłam
- Co jej jest? - teraz wiem, to był Klaus, stał chyba zdenerwowany. Wilczyca kazała mi się położyć, więc położyłam się, a ona przykryła mnie kocem. Nie spałam. Słyszałam, że o mnie mówią. Mówili, że coś nie tak, że to ONA, o kimkolwiek mówią. Słabo rozumiałam resztę ich rozmowy. Podpierając się rękami powoli wstałam, Elijah kiwnął głową, a Klaus szybko usiadł obok mnie.
Wziął mnie w ramiona i podstawił pod usta rękę.
-Nie rób problemu blondyneczko, pij
Posłałam mu krzywy uśmiech i wypiłam kilka łyków krwi.
- To sprawka Esther, znowu wróciła - wyjaśnił, a przekaz jego słów dotarł do mnie dopiero po chwili. Na reszcie, obraz przed moimi oczami zaczął się rozjaśniać, a ból głowy powoli ustawał.
- Ale...jak to? - ledwo co wydusiłam słowo.
- A teraz pójdę i zabije naszą matkę Elijahu, czy ci się to podoba czy nie. - Elijah już miał zacząć kłótnie kiedy wtrąciłam - To twoja matka
- Nie widzisz co z tobą robi?! Caroline, na miłość boską
- To nie zmienia faktu, że jest twoją matką, krzywdząc mnie chce twojego dobra, to dziwne i złe, ale ona tylko chce ci pomóc.
- Caroline, słodka, naiwna, Caroline - westchnął Klaus i napiętym ruchem obrócił się w stronę drzwi, wyszedł.
- Czy on musi być taki uparty? - rzuciła Hayley, przeglądając jakąś gazetę.
Prawie zapomniałam o jej obecności, więc dynamicznym ruchem, ze zdziwieniem, odwróciłam głowę, co tylko ponowiło ból.
- Lepiej pójdź z nim pogadać - poradziłam Elijahowi.
- Tak, powinienem - odpowiedział, jakby go to w ogóle nie obchodziło - Dacie rade same?
Obie rzuciłyśmy mu pogardliwe spojrzenie, wampir uśmiechnął się lekko lecz ciągle ze smutkiem. Wyszedł. Wilczyca szybko rzuciła się na łóżko, kilka centymetrów ode mnie i zaczęłyśmy rozmowę na temat tego co się wydarzyło.
Czytasz = Komentujesz